Rozmowy przy pizzy / OPEN YOUR MIND
Cykl rozmów z inspirującymi osobami. Fascynują mnie ludzie i ich różnorodność. Uwielbiam rozmawiać, dowiadywać się nowych rzeczy, poszerzać swoje horyzonty i otwierać mój umysł na rzeczy, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Stąd narodził się pomysł na przeprowadzenie wywiadów z osobami mieszkającymi tymczasowo we Florencji. Dzięki programowi „Erasmus” i zagranicznym studiom miałam szansę poznać ludzi z całego świata – dowiedzieć się więcej o ich kulturze, kraju, a także o tym, dlaczego zdecydowali się wyjechać za granicę. Oczywiście wszystkie rozmowy odbyły się w towarzystwie pizzy.
MAIANA
Maianę poznałam na wycieczce na Wybrzeże Amalfitańskie, organizowanej przez jedno ze stowarzyszeń studenckich podczas studiów we Florencji. Na wyjeździe pojawiło się dużo nowych twarzy, ale to właśnie Maiana z Brazylii przykuła moją uwagę najbardziej.
A zauważyłam ją na wieczornej imprezie. Zapamiętałam głównie dlatego, że… Emanowała niezwykle pozytywną energią, ciągle się śmiała i mimo że jej kompletnie nie znałam, od razu ją polubiłam.
Po paru rozmowach, okazało się, że jest niezwykle interesującą osobą. Po raz kolejny zdałam sobie sprawę, że mimo młodszego wieku, wiele osób (zwłaszcza zza granicy) doświadczyło znacznie więcej ode mnie: podjęło wiele odważniejszych decyzji, zobaczyło więcej krajów i kontynentów.
Czego nauczył ją pobyt we Włoszech? Na czym polega brazylijska radość życia? Czym się różni włoski styl życia od brazylijskiego? Jakie ma plany na przyszłość? Czytajcie dalej!
Pizzagirlpatrol: Dlaczego zdecydowałaś się na studia za granicą?
Maiana: Kiedy miałam 14 lat, pojechałam na miesiąc do Anglii, żeby uczyć się języka angielskiego. Potem trochę podróżowałam do innych krajów znajdujących się w pobliżu. Odwiedziłam też Paryż i odniosłam wrażenie, że Anglia i Francja są naprawdę niesamowite, ale znacznie różnią się od mojego kraju. Pogoda nie zachwycała, a ludzie byli bardziej “oficjalni”.
Następnie pojechałam do Florencji… I poczułam się jak w domu. Totalnie zakochałam się w tym mieście. To było jedno z najpiękniejszych miejsc jakie widziałam w całym swoim życiu.
Z jednej strony, Florencja jest dużym miastem, w którym można znaleźć wszystkie większe sklepy, ważne uniwersytety, czy popularne muzea. Z drugiej strony, łatwo jest dojść wszędzie na piechotę. Przez miasto przepływa rzeka, otacza je cudowna natura. Nie trzeba stać nigdzie w korkach. Dużo ludzi wybiera rower jako główny środek transportu.
Zawsze marzyłam o tym, żeby chociaż przez chwilę pomieszkać we Florencji. Postanowiłam więc to po prostu zrobić. Zdecydowałam się połączyć ze sobą wiele rzeczy, które czynią mnie szczęśliwą – czyli mieszkanie we Florencji, studiowanie mody, podróżowanie i poznawanie nowych ludzi.
Kiedy mieszkasz za granicą, uczysz się nowych rzeczy tysiąc razy szybciej. Oznacza to, że nauczysz się dokładnie tych samych rzeczy, co w swoim kraju (np. zdobędziesz wiedzę z studiów), ale oprócz tego, dowiesz się o wiele więcej!
Nauczysz się innego języka, poznasz nowych ludzi i kulturę, sprawdzisz siebie w nieznanych Ci wcześniej sytuacjach. Zrobisz te same rzeczy, które mógłbyś zrobić dosłownie w każdym innym miejscu na świecie, ale Twoje końcowe doświadczenie będzie dużo bardziej wartościowe. I to wszystko przyjdzie naturalnie! Nie będziesz musiał tego planować, czy na to specjalnie czekać. To się po prostu stanie.

Pizzagirlpatrol: Co Cię skłoniło do tego, żeby wybrać taki kierunek studiów jak moda? Kiedy podjęłaś decyzję, że chcesz to studiować?
Maiana: Niektóre rzeczy są z Tobą od zawsze, już od momentu kiedy się urodzisz. Jako dziecko zawsze dużo rysowałam. Lubiłam rysować ubrania i poświęcałam im naprawdę dużo uwagi. Myślę, że możliwość wyrażenia siebie była dla mnie zawsze bardzo istotna.
Jestem też zafascynowana ludźmi. Uważam, że sposób w jaki się ubierają jest też sposobem na zakomunikowanie pewnych rzeczy. Mówi dużo o ich osobowości. Dlatego właśnie interesuje mnie moda – nie tylko ze względu na ubrania, ale głównie przez to, że jest reprezentacją człowieka.
Poza tym zawsze kochałam sztukę. Myślę, że moda jest jak sztuka, która jest w zasięgu ręki każdego człowieka. W końcu każdy z nas musi rano wybrać rzeczy, które ubierze na siebie. To jest najbardziej powszechny sposób na to, żeby zetknąć się ze sztuką.
Nieważne ile mamy lat, pieniędzy, dzięki modzie możemy wyrazić siebie samych. To właśnie ludzie i sposób, w jaki komunikują się z innymi przy pomocy ubrań najbardziej fascynują mnie w modzie.

Pizzagirlpatrol: Dużo podróżowałaś przed przeprowadzką do Włoch?
Maiana: Kiedy byłam mała, moja mama powiedziała, że zanim wyjedziemy gdzieś za granicę, najpierw musimy poznać dobrze nasz własny kraj. Łatwo fascynujemy się innymi państwami i to jest całkowicie normalne. Jednak według niej, wynika to często z tego, że nie znamy dobrze swoich własnych terenów i dlatego uważamy “czyjeś” za lepsze.
Dlatego już od kiedy byłam mała, dużo podróżowaliśmy po Brazylii. Każdego roku wybieraliśmy się na wycieczkę do innego stanu, miasta. Myślę, że wspólnie z rodziną zrobiliśmy pięć takich wypadów. Jako że z roku na rok, byłyśmy coraz starsze – zwiększał się też stopień trudności miejsc, w które jeździliśmy.
Pierwsza wycieczka była do stolicy naszego stanu, druga do stolicy Brazylii, trzecia do Rio de Janeiro, czwarta na południe Brazylii. Polecieliśmy tam samolotem, ponieważ to było już bardzo daleko.
Ostatnią wycieczką był kurs przetrwania, który dostaliśmy w prezencie od mojej szkoły na jej zakończenie. Wszyscy inni mieli “oficjalne” zakończenia – najczęściej bale, ale moja szkoła zdecydowała się na coś zupełnie innego. Zabrali nas do specjalnego centrum rekreacyjnego w miejscu, które miało przypominać dżunglę.
Uczyliśmy się jak wykorzystywać nasze zmysły w terenie, mieliśmy do wykonania różne zadania związane z niebezpiecznymi zwierzętami (np. wężami) itd. Celem wycieczki było nauczenie nas rzeczy, które pomogą nam przetrwać w trudnych warunkach. To była niesamowita przygoda i zetknięcie z zupełnie innym światem.
Potem pojechałam do Chile, ale czysto turystycznie. Byłam też w Peru, żeby nauczyć się hiszpańskiego. Próbowałam rozmawiać z Peruwiańczykami, ale w międzyczasie poznałam też dużo Brazylijczyków i rozmawialiśmy głównie po portugalsku, więc nie udało mi się osiągnąć tego co planowałam.

W ramach programu AIESEC pojechałam na 2 miesięczny wolontariat do Meksyku, gdzie w końcu nauczyłam się języka hiszpańskiego. Moją pracą było robienie zdjęć, filmów i przygotowywanie artykułów opisujących turystykę w Meksyku.
Zamieszkałam z meksykańską rodziną i Ci ludzie byli jednymi z najlepszych jakich spotkałam w swoim życiu. Traktowali mnie tak, jakbym faktycznie była członkiem ich rodziny. Wiele mnie nauczyli.
To doświadczenie całkowicie zmieniło moje życie. Poznałam inną kulturą, inne wartości. Zdałam sobie sprawę z tego jak wiele mam możliwości, a ich nie doceniam. Zauważyłam, że Meksykanie bardziej wykorzystują okazje, jakie przytrafiają się w ich życiu.
Na przykład mój meksykański “brat” studiował sztukę. Miał tylko 17 lat, ale za każdym razem, gdy go widziałam malował albo robił coś związanego ze sztuką. Ja też poświęcałam dużo czasu sztuce, ale potem, gdy zaczynałam się nudzić, włączałam serial na Netfixie i odpoczywałam.
On był zupełnie inny. Kiedy zaczynał się nudzić, szedł malować. Któregoś razu zrobiłam piękne zdjęcie. Poprosił mnie o nie, a potem… je namalował. Tak po prostu!
Moja meksykańska mama często zabierała mnie na rynek ze świeżymi owocami i warzywami. Dzięki niej zrozumiałam jak bardzo lubię tę niesamowicie prostą czynność, jaką jest chodzenie na targi. To jest naprawdę niesamowite: ten gwar, ci ludzie, ta cała atmosfera. To jest niezwykle prosta czynność, którą każdy robi codziennie, ale jest też sposobem na to, żeby cieszyć się życiem.

Te wszystkie owoce i warzywa, ich kolory, zapachy, ludzie. Zastanawiasz się co wybrać. Z każdej strony dobiegają do Ciebie różne dźwięki. Tyle się dzieje. Wszelkie zmartwienia idą w odstawkę, a Ty skupiasz się tylko na obecnej chwili.
Odwiedziłam też kraje, takie jak Argentyna czy inne państwa Ameryki Południowej. Byłam też w Stanach Zjednoczonych. Nowy Jork jest niezwykłym miejscem. Chciałabym w przyszłości tam spędzić więcej czasu. Jest ogromny. Nie mogłam się zdecydować na co patrzeć, bo dosłownie wszystko było bardzo interesujące.
Pizzagirlpatrol: A dużo podróżujesz teraz na Erasmusie?
Maiana: Staram się skupić głównie na Włoszech. W wakacje przyjadą moi znajomi z Brazylii i planujemy podróżować przez cały sierpień. Mamy zamiar pojechać na Bałkany, do Grecji, Turcji, Rumunii, Polski i innych krajów.

Bardzo chciałabym pojechać do Maroko. Możliwe, że wybiorę się tam we wrześniu. Nie jestem jeszcze tego do końca pewna, bo nigdy nigdzie nie podróżowałam całkowicie sama. Zawsze jechałam z kimś, do kogoś, albo na miejscu czekał ktoś, żeby się mną zająć. Myślę, że w Maroko jest trochę odmienna kultura od tej, którą znam, więc może to nie jest najlepszy pomysł na pierwszą podróż w pojedynkę. Po prostu widziałam wiele zdjęć z tego kraju i jestem nim strasznie zafascynowana.
Ale tak jak powiedziałam wcześniej, teraz Włochy są dla mnie najważniejsze. Byłam już w Rzymie, na wycieczce na Wybrzeżu Amalfitańskim razem z Tobą, w Mediolanie, a wkrótce chciałabym zwiedzić Sardynię. W następny weekend lecę do Barcelony, a potem mam w planach wycieczkę po małych miasteczkach znajdujących się w pobliżu Florencji, takich jak Lucca, San Gimignano.

Może liczba włoskich miast, które widziałam nie jest szczególnie imponująca, ale chciałabym się skupić przede wszystkim na życiu tutaj, we Florencji. Czuję, że jeszcze będę mieć czas, żeby zobaczyć inne miejsca. A teraz moje życie toczy się właśnie tutaj.
Bo czasem jesteśmy za bardzo spragnieni nowych wrażeń, chcemy zobaczyć zbyt wiele różnych miejsc naraz i ostatecznie nie cieszymy się wystarczająco żadnym z nich.
Tutaj ciągle się uczę nowych rzeczy o sobie. I odkryłam to, że jestem raczej powolną osobą. Lubię robić rzeczy bez pośpiechu, zwiedzać na spokojnie. I jeśli jadę do nowego miejsca i nie zobaczę wszystkich rzeczy, które miałam w planach, będę trochę sfrustrowana.
Wolę organizować sobie większe wycieczki i zostawać w nowych miejscach na dłużej. Dzięki temu mogę naprawdę dobrze poznać dane miasto, region – jego zabytki, restauracje, ludzi, wszystkie atrakcje w pobliżu. To właśnie taki sposób podróżowania sprawia mi największą przyjemność.

Pizzagirlpatrol: A czym się charakteryzuje brazylijska kultura?
Maiana: Trudno jest mówić o kulturze brazylijskiej jednoznacznie dlatego, że jesteśmy naprawdę wielkim krajem, pełnym różnych wpływów, więc każdy stan, czy miasto ma inne nawyki, kuchnię i kulturowe akcenty. Wierzę jednak, że są rzeczy, które nas jednoczą.
W Brazylii jesteśmy bardzo krytyczni wobec naszego kraju, zwłaszcza ludzie z poprzednich pokoleń. To kulturowa sprawa. Zostaliśmy nauczeni, że poza Brazylią wszyscy mają lepiej: w Europie czy w Stanach. Wielu ludzi uważa, że jeśli coś nam nie wyjdzie, to dlatego, że to się stało w Brazylii – w Europie na pewno by się udało.
W Brazylii mamy mnóstwo problemów, kłopotów, jak wiele innych krajów… Mogłabym o nich napisać książkę.
Ale mamy też niesamowitą kulturę i coś takiego, co nas jednoczy i wyróżnia… ogromną radość życia.
Wielką. Cały czas. To nie jest tak, że niczego nie bierzemy na poważnie. Inni ludzie często nas krytykują za to, że lubimy sobie robić ze wszystkiego żarty.
Ale to jest sposób na to, żeby dostrzegać dobre rzeczy, bez względu na to jak bardzo mamy przechlapane. Zawsze można z tego zażartować, żeby zrozumieć dobre i złe strony naszej sytuacji.
Ostatnio widziałam ciekawy dokument o fotografii. Był o brazylijskim mężczyźnie, który spędził dużo czasu na fotografowaniu biedy i nędzy. Fotograf nie mógł zrozumieć dlaczego wszyscy ludzie, których tam spotykał, pomimo beznadziejnych warunków w jakich żyli, wciąż się uśmiechali. Powiedzieli mu, że nawet jeśli są biedni i mają dużo trudności w swoim życiu, to mają też wiele radości.
Bo ważne jest to, żeby nadać smutkowi i bólowi rozmiar, jaki faktycznie mają. Musimy sobie uświadomić ten ból – że istnieje, rani nas, ale też, że nie jest wszystkim, co mamy. To po prostu ból.
Naszym problemem jest to, że często za dużo o nim myślimy, za bardzo go przeżywamy, a to przecież nam nie pomoże. Bo on ma swój określony rozmiar i jest też wiele innych wspaniałych rzeczy, których nie widzimy, bo robimy ze smutku coś większego, niż jest w rzeczywistości.
To jest po prostu problem, przez który cierpimy. Łatwo jest się temu poddać i kontynuować myślenie o tym jak bardzo nas boli. To nas jednak nie uleczy. Jeśli będziesz ciągle o tym myślał, będziesz cały czas smutny. Nie ma innego wyjścia. Bycie smutnym jest normalną rzeczą, ale tak samo bycie szczęśliwym, musimy o tym pamiętać.
Jeśli jednak masz w sobie tę brazylijską radość życia, pomyślisz sobie: okej, to faktycznie boli. Ale to jest jedna rzecz, która mnie rani, a otacza mnie jeszcze wiele innych ważnych rzeczy. A jeśli zażartujesz sobie z tego, dalej będzie bolało, ale w pewien sposób zrobi Ci się lepiej. W Brazylii zawsze pamiętamy o tej radości. Wielkiej radości.

Pizzagirlpatrol: Jakie widzisz różnice między brazylijskim a włoskim stylem życia?
Maiana: W związku z tym, że Brazylia jest młodszym i wielkim krajem, Brazylijczycy zawsze uważają, że muszą naprawdę dużo pracować, żeby ich kraj stał się tak samo rozwinięty jak Włochy, Stany Zjednoczone czy inne kraje. A tutaj, we Włoszech, ludzie żyją wolniej, mają czas na to, żeby zrobić sobie przerwę na lunch i zjeść go wspólnie z rodziną.
W Brazylii sklepy są otwarte 24h/dobę, bez przerwy. A tutaj we Florencji, jesteśmy w 8 największym mieście we Włoszech i z trudem można znaleźć większe markety otwarte całą dobę. Czynne są jedynie małe, prywatne sklepiki. W Brazylii pracujemy cały czas, bez przerwy.
Tutaj ludzie mają czas na wiele rzeczy. Nie spieszą się. Mają więcej “spokojnych” momentów w ciągu dnia – takich jak przerwa na lunch, czy kawę. Oczywiście też czasem się gdzieś śpieszą – można to zauważyć rano, kiedy wejdziemy do jednego z pobliskich barów – panuje tam istne szaleństwo.
W Brazylii, w naszej kulturze, nie ma czegoś takiego jak przerwa na lunch z rodziną. Jemy wtedy, kiedy akurat można sobie pozwolić na małą przerwę.
We Florencji wszystko jest mniejsze, wszędzie jest bliżej, ludzie jeżdżą na rowerze, tutaj panuje zupełnie inny styl życia. W ogóle Włochy mają pewnego rodzaju “uprzywilejowanie” do przyjemności – wystarczy spojrzeć na to co jedzą, jak się ubierają, mają “z góry” wiele powodów do radości.
W Brazylii też jesteśmy szczęśliwi, ale nie mamy w zwyczaju robienia sobie małych przerw w ciągu dnia. Mamy to szczęście tylko w określonych porach – w trakcie karnawału, wielkich imprez, weekendu albo różnego rodzaju świąt, czy dni wolnych.
Nie pozwalamy sobie na robienie tak wielu małych przerw codziennie. Pracujemy 5 dni w tygodniu, mamy 2 dni szalonego weekendu i znowu 5 dni ciężkiej pracy. Włosi mają bardziej podzielony ten czas – oprócz pracy, mają lunch, przerwy na kawę, po pracy aperitivo. Myślę, że taki tryb życia jest zdecydowanie zdrowszy. I lżejszy.

Ania: Czyli pracujecie ciężko, ale zawsze pamiętacie o swojej brazylijskiej radości życia. Czy to znaczy, że Brazylijczycy nigdy nie narzekają?
Maiana: Nie, wręcz przeciwnie, narzekamy bardzo dużo, ale dla równowagi, często żartujemy. Mieszkam na południowym-wschodzie Brazylii, czyli po tej samej stronie, co Sao Paulo, Rio de Janeiro i inne duże miasta. Są to regiony bardziej skupione na rozwoju przemysłu i gospodarki, w pewien sposób przypominają okolice Mediolanu.
We Florencji jest inaczej, panuje tutaj zupełnie inna atmosfera. W Brazylii mamy prawdopodobnie też tego typu miejsca, np. Bahia, która jest bogata w ciekawą historię i kulturę. Ludzie mieszkający we Florencji skupiają się na małych rzeczach, gdzie praca jest zrównoważona z dawaniem sobie przyjemności.

A my, Brazylijczycy słyniemy z wielkich, szalonych imprez. I właśnie we Florencji zdałam sobie sprawę z tego, że nie zawsze potrzebujemy tych wszystkich WIELKICH rzeczy. Czasem równie miło jest po prostu zrobić sobie przerwę, wypić kawę, odpocząć.
We Włoszech można spotkać wielu pięknie ubranych ludzi – kobiety, które noszą wysokie obcasy, rzucające się w oczy kolczyki, piękny makijaż oraz zawsze zadbanych mężczyzn. I to jest naprawdę niesamowite, kiedy oni, tak pięknie ubrani, nagle siadają na krawężniku – pośród tych wszystkich gołębi, niedopałków papierosów, tylko po to, żeby zrobić sobie przerwę i nacieszyć się promieniami słońca. I to jest cudowne. Bo przecież to jest tylko słońce. Jest darmowe, jest wszędzie. I to jest jeden krótki moment, naprawdę prosta rzecz. Jeśli miałabym wyciągnąć jedną lekcję z pobytu we Włoszech, to byłoby to właśnie docenianie tych małych rzeczy, drobnych momentów.

Zauważyłam, że Włosi poświęcają dużo uwagi swojemu otoczeniu – tutaj każdy zaułek jest piękny na swój sposób. Te okiennice, artystyczne detale. Wszędzie projektują. Myślę więc, że my, Brazylijczycy, też moglibyśmy się nauczyć tej dbałości o otoczenie. W Brazylii jest bardziej przemysłowo pod tym względem. Mamy dużo natury, co jest wspaniałe, ponieważ nie trzeba wtedy niczego budować. Tutaj, we Włoszech, wszystko jest starsze, historyczne.

Brazylijczycy mają też w sobie dużo kreatywności i spontaniczności. Kiedyś na przykład parę osób postanowiło urządzić urodzinową imprezę niespodziankę w autobusie – więc to po prostu zrobili. Innym razem urządzono imprezę w banku, ponieważ rząd odblokował pewne środki i ludzie zdecydowali się świętować właśnie w taki sposób.
Naprawdę jest wiele takich śmiesznych sytuacji, które zdarzają się u nas na porządku dziennym. To obrazuje właśnie naszego “brazylijskiego ducha”. Jest nawet takie powiedzenie, które mówi o robieniu pewnych rzeczy w “brazylijski sposób”. Czasem odnosi się ono też do tych złych rzeczy, jednak myślę, że kreatywność jest właśnie jednym z pozytywnych aspektów naszej brazylijskiej radości.

Ania: Faktycznie, musicie być kreatywni, żeby zawsze odnajdywać powody do radości w nieciekawych sytuacjach. A powiedz mi jakie masz plany na przyszłość, marzenia?
Maiana: Właśnie we Florencji zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo interesują mnie ludzie. Zawsze to wiedziałam, ale nie mogłam zrozumieć w jaki sposób mogę tę wiedzę wykorzystać. Uświadomiłam sobie, że to właśnie ludzie mają tę moc, żeby coś zmienić. Edukacja innych jest według mnie sposobem na to, żeby pomóc im mieć większy wpływ na różne kwestie.
Myślę, że jednym z większych problemów na świecie jest to, że część ludzi ma moc, siłę, a część nie. Chciałabym się podzielić z innymi swoją mocą i doświadczeniem, bo wiem, że nie wszyscy mieli w życiu tyle szczęścia, co ja. Dlatego chciałabym dzielić się z innymi swoją wiedzą i w ten sposób dodawać im siły.
Bardzo mnie fascynuje moda, więc jeśli będę chciała czegoś zacząć uczyć, to zapewne będzie to mieć z nią jakiś związek. Wciąż nie wiem jak połącze ze sobą te wszystkie rzeczy. Myślę, że jak skończę licencjat, to pójdę na magisterkę z antropologii. Interesuje mnie szeroko pojęte “zachowanie” ludzi. Nie chciałabym jednak stracić kreatywnej stymulacji ze strony mody. Myślę, że pewnego dnia wszystko się ułoży w jedną, spójną całość.
W międzyczasie chciałabym zdobyć więcej referencji. Albo po prostu zacznę działać i poczekam, aż rzeczy same się ułożą. Teraz chcę przede wszystkim wybrać rzeczy, które lubię i które mnie interesują, a potem pomyśleć co z tym mogłabym zrobić. Nie mam jeszcze ostatecznego planu. Wiem tylko, że kocham modę i fotografię, chciałabym studiować antropologię i uczyć innych. Zobaczymy co z tego wyniknie. 🙂

Rok później
Maiana: To było dla mnie naprawdę interesujące doświadczenie, żeby zobaczyć te wszystkie myśli z zeszłego roku i uświadomić sobie, jak bardzo i szybko się zmieniamy, na wiele różnych sposobów.
Mój drugi semestr we Florencji był naprawdę wyjątkowy. Zaczęłam pracować jako kelnerka w restauracji, a na uczelni skupiłam się na przedmiotach związanych z fotografią. Nawiązałam też niesamowite przyjaźnie, dzięki którym udało mi się zachować jakiś balans przy prowadzeniu tak intensywnego trybu życia. Udało mi się pojechać w pierwszą, samodzielną podróż. Niestety nie do Maroko, tak jak chciałam, ale do Belgii i Amsterdamu – było wspaniale. Myślę, że dzięki tym wszystkim doświadczeniom, lepiej poznałam siebie i dało mi to poczucie, że jestem wystarczająco silna, żeby dokonać tego, czego pragnę w życiu.

Teraz, na początku 2019 roku, patrzę wstecz i zazdroszczę nieco tego poczucia jedności, jakie odczuwałam, myśląc o Brazylii. W momencie tamtej rozmowy (2017 rok), nie byliśmy w łatwej sytuacji politycznej, ale nie aż tak trudnej jak teraz. To jest coś, o czym trzeba mówić.
Mamy bardzo konserwatywnego, militarnego prezydenta, który z mojego punktu widzenia, nie szanuje ludzi, zwłaszcza tych mniejszych społeczności, a jego polityka zagraża życiu i jest inspirowana strachem, a to jest coś, czym powinniśmy się martwić. Brazylijczycy stają się coraz bardziej zaangażowani w politykę i aktywni w tych kwestiach. Nasz kraj jest niesamowicie wielki i to duże wyzwanie, żeby wiedzieć gdzie pójść, żeby zostać usłyszanym, ale robimy wszystko co w naszej mocy, żeby dotrzeć do innych. I podziwiam nas za to.

Ale tak jak mówiłam w ostatnim pytaniu, wciąż myślę, że wszystkie moje pasje ułożą się w jakąś większą całość. Sprawy zaczęły być dla mnie bardziej zrozumiałe, zwłaszcza te na temat siły ludzi dokonujących dużych zmian i tego, w jaki sposób mogłabym być ich częścią. Nadal chcę wspierać ludzi i być może zrobię to za pomocą nauczania lub pracy, ale chcę to zrobić dla swojej społeczności. Chcę chronić to co mam, naszą kulturę, którą jestem bardzo zafascynowana. I jak narazie, nie chcę opuszczać Brazylii.
Oczywiście wciąż mogę jeździć na wycieczki, ale czuję, że jestem na trochę innym etapie, w którym chcę mieszkać w swoim kraju i opiekować się tym, co tutaj mam. Jestem bardzo wdzięczna za to wszystko. Skończyłam studia i stworzyłam zaliczeniową kolekcję o kobietach, które tkały w miejscu, z którego pochodzę oraz włoskim architekcie, który zaprojektował tam szczególny kościół oraz paru innych, ważnych, narodowych budynkach.

Ta praca była dla mnie naprawdę wyjątkowa, ponieważ poza tym, że pomogła mi zobaczyć różne spojrzenia na życie i spotkań z wieloma wyjątkowymi ludźmi, sprawiła też, że zobaczyłam moje rodzinne miasto z zupełnie innej perspektywy. Połączyła w sobie wiele rzeczy, które były dla mnie wyjątkowe i myślę, że jestem na dobrej drodze. I koniec końców, jestem szczęśliwa i staram się skupić na tej brazylijskiej radości.

Wszystkie zdjęcia (oprócz pierwszego z pizzą) zostały zrobione przez Maianę. Bardzo się cieszę, że miałam okazję poznać tak niesamowitą osobę i przeprowadzić z nią wywiad! Jak Wam się on podobał? Koniecznie dajcie znać w komentarzu i udostępnijcie go dalej!
Tutaj przeczytacie mój pierwszy wywiad z Beyzą z Turcji. 🙂 A tutaj znajdziecie mój Przewodnik po Florencji.
JEŚLI CHCECIE BYĆ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO TO ZAOBSERWUJCIE MNIE NA INSTAGRAME!