CZY WARTO JECHAĆ W GRUDNIU DO WALENCJI?
W listopadzie zeszłego roku znalazłam świetną okazję – bilety do Walencji za jedyne 200 zł w tę i z powrotem. Zaczęłam się więc zastanawiać: czy zimą opłaca się lecieć do Walencji? Słyszałam różne opinie na ten temat. Warto wspomnieć, że rok temu jesienna, listopadowa aura bardzo boleśnie odbijała się na mojej potrzebującej słońca psychice. Wiedziałam jedno: jeśli nie dostarczę błyskawicznie swojemu organizmowi jakichkolwiek promieni słońca i naturalnej witaminy D, to nie przetrwam do nowego roku.
W tym samym czasie, mój dobry kolega z Erazmusa we Florencji, przebywał na kolejnym Erazmusie w Walencji (pozdro Jacek!) i zdał mi błyskawiczną relację z pogody w Hiszpanii. Powiedział, że w Walencji panuje… wiosna.
Wyjrzałam przez okno i naprawdę ciężko mi było uwierzyć, że gdzieś w Europie świeci słońce. Postanowiłam więc sprawdzić to na własnej skórze i chwilę później kupiłam bilety. W końcu gorzej, zimniej i bardziej ponuro niż w Polsce nie będzie! Ostatecznie zmieniłam trochę trasę podróży – w moich planach najpierw pojawił się sentymentalny powrót do Madrytu, następnie wiosenna Walencja.
WIOSNA PEŁNĄ PARĄ, CZYLI ZIMA W WALENCJI
Z Madrytu do Walencji dostałam się autokarem firmy Avanza. Połączeń autokarowych szukam zwykle na stronie busradar.com. Po około 4 godzinach podróży, w końcu dotarłam na dworzec autobusowy w Walencji. W Madrycie, mimo słońca, które z całych sił próbowało ogrzać to piękne miasto, rządziła sroga zima, natomiast w Walencji, tuż po opuszczeniu autokaru… poczułyśmy zaskakujące przyjemne, “ciepłe” powietrze. Jeszcze dzień wcześniej w nocy, w Madrycie, było zaledwie 0 stopni, a w tym samym czasie w Walencji … już ponad 10. Co za miła odmiana!
PLAYA DE MALVARROSA W GRUDNIU
A już pierwszego dnia… wybraliśmy się na ROWERY! Bez kurtek, płaszczy, czapek itd… No bo po co, skoro temperatura wynosi 20 stopni, a na niebie świeci słońce? Zdecydowanie polecam ten “środek transportu” na zwiedzanie Walencji (VALENBISI).
Wydawało mi się, że przeniosłam się w czasie. Po tym strasznym, paskudnym listopadzie, nie spodziewałam się, że gdzieś w Europie jacyś szczęśliwi ludzie spędzają sobie tak miło czas na świeżym powietrzu. A miesiąc później ja dołączę do nich! Dlatego jeśli się zastanawiacie, czy wycieczka do Walencji w grudniu to dobry pomysł – moim zdaniem jak najbardziej!
Tanie bilety i pogoda zdecydowanie lepsza niż w Polsce! Tylko nie myślcie sobie, że można się opalać czy kąpać, bez przesady! Grudniową pogodę w Walencji porównałabym do naszej wiosny w kwietniu.
GDZIE NA PIZZĘ W WALENCJI, CZYLI VIVA NAPOLI
Po długiej wycieczce rowerowej i błogim odpoczynku na plaży, nieźle zgłodnieliśmy. Na Instagramie mignęła mi gdzieś pizzeria Viva Napoli. Czasem wystarczy mi spojrzeć na jedno zdjęcie, żeby oszacować poziom serwowanej pizzy w lokalu. A fotografie z tej pizzerii wyglądały naprawdę zachęcająco! Okazało się, że dojazd do pizzerii nie zajmie nam dużo czasu, więc pełni determinacji ruszyliśmy w stronę pizzy neapolitańskiej.
Po dotarciu na miejsce, okazało się, że wszystkie miejsca w lokalu są zajęte. Postanowiliśmy więc wziąć pizzę na wynos i zjeść ją gdzieś na dworze. W końcu jak szaleć to szaleć! Margherita kosztowała 6,50 euro. Za pizzę z dodatkami trzeba zapłacić około 8-9 euro.
Na pizzę długo nie czekaliśmy, usiedliśmy na placu nieopodal i szczęśliwie zajadaliśmy nasze ulubione włoskie danie, które okazało się być wybitnie dobre! Zapamiętajcie sobie tę nazwę – Viva Napoli! Miałam niesamowite szczęście, że pierwsza pizzeria, którą znalazłam na Instagramie, okazała się być tak dobra!
VIVA NAPOLI
Carrer de la Reina, 60,
46011 València, Spain
Wedle tego co jest napisane na Facebooku, czynna jest między 13.30 a 16 oraz 20 a 23:30.
MOJE ULUBIONE MIEJSCA W WALENCJI
CIUDAD DE LAS ARTES Y LAS CIENCIAS
Są takie miejsca na świecie, przy których WSZYSCY robią sobie zdjęcia i przez to wydają się być nieco oklepane. Miałam tak właśnie ze Ciudad de las Artes y las Ciencias… dopóki sama tam nie dotarłam. Dopiero wtedy zrozumiałam jak wyjątkowe jest to miejsce.
Miasto Sztuki i Nauki składa się z pięciu budynków:
- L’Hemisfèric, gdzie jest planetarium i kino IMAX,
- L’Oceanogràfic, czyli Oceanarium,
- El Palau de les Arts Reina Sofía, gdzie odbywają się różnego rodzaju spektakle oraz inne inicjatywy związane ze sztuką,
- El Museu de les Ciències Príncipe Felipe, czyli Muzeum Nauki,
- L’Umbracle, znajduje się tam dwupiętrowy parking dla samochodów i autobusów, ale przede wszystkim cudowny ogród, pełen przepięknych PALM!
Nigdy nie miałam okazji być wewnątrz żadnego z tych obiektów (oprócz L’Umbracle), jednak sam spacer na zewnątrz Ciudad de Las Artes dostarcza naprawdę dużo wrażeń, jest darmowy i pozwala podziwiać przepiękną architekturę tego miejsca.
OGRODY TURII – JARDIN DEL TURIA
Zaraz obok Ciudad de las Artes znajdują się Ogrody Turii, które powstały w dawnym korycie rzeki Turii. Jest to niezwykle urocze miejsce, w którym możecie odpocząć, albo po prostu dać się ponieść miłej atmosferze – pospacerować w otoczeniu pięknych kwiatów i zieleni. Bardzo przyjemne miejsce!
Jako że znajduje się tam wiele placów zabaw, boisk i alejek, wielu Hiszpanów spędza tam aktywnie czas, np. jeżdżąc na rowerze lub biegając.
W samym centrum Walencji jest dużo rzeczy wartych zobaczenia, o których na pewno przeczytacie na innych blogach.
Jednak najbardziej polecam Wam zgubić się w tych malowniczych uliczkach, gdzie prawie na każdym kroku rosną niezwykle urocze drzewa pomarańczowe. Widok ich w grudniu był dla mnie niczym miód na moje złamane przez jesień serce!
Polecam też pójść w ślad za Hiszpanami i usiąść w jednym z ogródków na świeżym powietrzu na kawę lub ciastko – to nic, że jest grudzień, skoro pogoda dopisuje (bardzo już się za tą rozrywką zdążyłam stęsknić w Polsce!).
Dzielnicą, w której następnym razem spędzę na pewno dużo więcej czasu jest…
RUZAFA
Street-art staje się dla mnie często pewnym drogowskazem, kiedy wędruję po różnych miastach Europy. Dzielnice, w których jest go najwięcej okazują się tymi, które mi najbardziej przypadają do gustu. Tak było już wcześniej w Rzymie – na Zatybrzu, Pradze – na Zizkovie, czy w Madrycie – na Lavapies.
Jeśli lubicie alternatywne części miasta, pełne kolorowej sztuki ulicznej, oryginalnych knajpek, klimatycznych kamienic i ciekawych ludzi – zapamiętajcie tę nazwę – RUZAFA.
A jakie są Wasze ulubione miejsca w Walencji? Co tam dobrego jedliście?
Aha i będąc z Walencji nie zapominajcie o tym, że to właśnie stamtąd wywodzi się słynna, hiszpańska PAELLA! Koniecznie ją tam zjedzcie!